nie ma
Najpierw woda z kranu zaczęła ledwo płynąć, jakby spadło ciśnienie - potem kapała, aż w końcu nie było już nic. Tadeusz odkręca i zakręca kran, schodzi na dół, sprawdza filtry. Wszystko działa. Idziemy więc do studni. Jest położona wyżej, a woda spływa do domu grawitacyjnie — stare niemieckie rozwiązanie. Długo jej szukamy w zarośniętej łące. W końcu, przedzierając się przez pokrzywy, znajdujemy ciężką betonową pokrywę. „Sam ją zrobiłem” – mówi Tadeusz. Męczymy się, wreszcie otwieramy. Nachyla się i świeci latarką w dół czarnej dziury. Po chwili odwraca głowę:
– Nie ma. Zero. Tu zawsze był woda -dodaje Tadeusz. Nie wierzy w to co widzi. Ja też. To zmienia wszystko.
cdn.